niedziela, 27 października 2013

Szaleństwo z rozmachem

Dzisiaj notka z konferencji zorganizowanej przez Yeşil Düşünce Derneği (YDD) czyli Stowarzyszenie Zielonej Myśli oraz Green Institute Greece. 

Tematem były „szalone projekty” czyli miejskie mega-projekty. Miałam możliwość wziąć udział tylko w panelach dotyczących Turcji, w tym prezentacji nt. mojego „ulubionego” projektu czyli Kanału Istanbul. 

Już w 2011 premier ogłosił swój szalony projekt – niech nikt nie posądza mnie o złośliwość – aczkolwiek od niej nie stronię – projekt jest szalony także po turecku, ma to bowiem opisywać jego wielkość i rozmach. Turcy lubią ten przymiotnik i wbrew pozorom dla wielu nie ma negatywnych konotacji…Dla mnie to szaleństwo nie ma nic wspólnego z rozmachem, ale raczej odnosi się do katastrofy ekologiczno-społecznej, jaką ten projekt wywoła jeżeli dojdzie do jego realizacji. Niestety wszystko wskazuje na to, że prace nad budową zaczną się już wiosną. 

Wydawałoby się, że tak wielki projekt nie może powstać bez konsultacji oceanologów czy też geologów. O dziwo powstał. Eksperci są notorycznie ignorowani. Na salony rządowe najwyraźniej wstęp mają tylko delegaci sektora budowlanego, który już zaciera ręce na nie bagatelną kwotę min.20 mld. lir. Nie wspominając już o dostawcach wody czy usług komunalnych – zasoby wody pitnej zostaną unicestwione w Stambule dzięki kanałowi i trzeciemu lotnisku, więc w niedalekiej przyszłości woda będzie prawdziwą żyłą złota.

Oceanologiem nie jestem, więc mniej więcej tylko streszczę, co udało mi się zrozumieć z dzisiejszej prezentacji prof. Cemala Saydama.

Otóż zarówno morze Marmara jak i Czarne jeszcze 12 tys. lat temu były jeziorami dzięki czemu stanowią ciekawy przypadek. Ponoć amerykańscy naukowcy, gdy wymyślą jakąś nową technologiczną zabawkę wodną wysyłają ją tureckim kolegom na test – jak zabawka przeżyje w Bosforze, to już nic jej w żadnym innym basenie wodnym nie grozi. 

Morze Śródziemne jest słone i nie ma w nim za dużo życia, tymczasem Morze Czarne jest mniej zasolone, pełne różnych składników odżywczych i tym samym obfituje w życie tj. np. ryby. Morze Marmara jest mieszanką obu. 25m wody na powierzchni M.Marmara to woda z M.Czarnego a poniżej ze Śródziemnego. Na dnie nie ma tlenu a na powierzchni jest. M. czarne jest powyżej Marmary, więc woda przez Bosfor wpada b.szybko co powodować ma częstą wymianę wód – dlatego też ścieki wpadające do M.Marmara jeszcze go całkiem nie zatruły. 

Jeżeli powstanie kanał, to:

Dla M.Czarnego będzie to coś na zasadzie matematycznego zadania dla dzieci z podstawówki; M.Czarne ma trzy główne dopływy z rzek i jedno ujście. Wraz z kanałem będą dwa ujścia, więc poziom wody się obniży, ale zostanie zasilony wodą z M.Śródziemnego co zmieni zasolenie. 

Z kolei skutki dla M.Marmara wyglądać mają następująco:

W ciągu pierwszej dekady po otwarciu kanału wpłynie mnóstwo składników odżywczych, więc ryb przybędzie. Jednak już w drugiej dekadzie poziom tlenu będzie bliski zeru lub go nie będzie. Ryb też raczej już nie będzie. W trzeciej dekadzie w wyniku już zupełnie dla mnie niezrozumiałych reakcji dojdzie do produkcji siarkowodoru. Tym samym Stambuł będzie śmierdzącym megalopolis wraz z każdym wiatrem od południa. Ryby nie lubią kwasu, więc znikną w trzeciej dekadzie. Całkiem. A za jakiś tysiąc lat jeden kanał może doprowadzić do kompletnej dewastacji całego M. Śródziemnego. 

Szaleństwo? Głupota? Arogancja? Nazwijmy to jak chcemy…

Oprócz wymiaru środowiskowego –dla mnie najważniejszego- jest jeszcze kwestia społeczna i geopolityczna. Wraz z kanałem ceny ziemi już teraz z 50 TL/m.kw. wzrosły do 200 TL/m.kw. we wsiach i zadupiach przez które przejdzie kanał. Większe skupiska ludzkie, które stoją na drodze ku "nowoczesności"[1] zostaną przesiedlone i zburzone. Już teraz, w ramach przygotowań na wypadek trzęsienia ziemi, podjęto decyzję o zrównaniu z ziemią kilku dzielnic. Co się stanie z ludźmi? Nikt nie wie. Ale skoro meczet nie stanie na drodze ku cywilizacji to tym bardziej jacyś ludzie mieszkający na obrzeżach miasta. Jeżeli już o wkładce mięsnej do projektów budowlanych mowa, to geolodzy ponoć złapali się za głowę, jak usłyszeli o kanale. Aktywny sejsmicznie Stambuł ze swoim Manhattanem będzie śmiertelną pułapką na wypadek trzęsienia ziemi. A jest ono nieuniknione. 

Z perspektywy geopolitycznej sprawa też jest ciekawa. Zgodnie z Konwencją z Montreux z 1936 roku istnieje ograniczenie dla przepływu statków wojennych innych państw niż czarnomorskie. Wraz z kanałem na M.Czarne dostęp mogłaby mieć np. amerykańska flota. 

Nie da się zaprzeczyć, że argument ekologiczny, jakiego premier używa dla legitymizacji kanału nie jest wyssany z palca – przy takim ruchu tankowców i innych statków jak obecnie, jakikolwiek wypadek morski grozi katastrofą ekologiczną. Nie rozumiem jednak jak można próbować zapobiec jednej katastrofie tworząc samemu jeszcze większą. 


I jeszcze kilka statystycznych smaczków odnoście trzeciego lotniska i trzeciego mostu.

  • Gdy powstał pierwszy most na Bosforze w ciągu roku ruch samochodów przez cieśninę wzrósł 200% podczas gdy liczba osób przekraczających Bosfor tylko o 4%. Gdy powstał drugi most ruch samochodowy wzrósł o 1180% a podróżnych o 117%. Czyli mosty zamiast rozładowywać korki, tworzą nowe, bo samochodów przybywa. 
  • Obecnie dziennie 1,5 mln. osób przekracza Bosfor. Na każdy samochód wjeżdżający na most przypada 1,2 pasażera. W Stambule komunikacja miejska odpowiada za 12% transportu mieszkańców…
  • Budowa mostu i dróg dojazdowych na lotnisko zlikwiduje lasy na północy miasta. Już teraz na jednego mieszkańca Stambułu przypada 1,7 m.kw. Według WHO absolutne minimum to 10 m.kw./os. W Europie to 25-30m.kw/os. 
  • Tylko żeby wybetonować drogi pod siekierę pójdzie 2,5mln drzew. Wraz z drzewami znikną lasy, w których zatrzymuje się mnóstwo gatunków ptaków wędrownych. Zniknie bardzo delikatny i ważny ekosystem dla ptactwa Europy i Afryki. 
  • Najsilniejsze wiatry w Stambule wieją od M.Czarnego. Bez drzew będzie wiało bardziej. Na dodatek trzecie lotnisko będzie właściwie nad samym morzem. Rocznie w tym rejonie 170 jest burzowych, zachmurzenie jest większe niż gdzie indziej w mieście. Mgły ponoć też lubią ten teren najbardziej. Genialne miejsce na największe lotnisko świata, prawda? Premier obiecuje, że będzie widoczne z kosmosu. 
Wszystkie te projekty mają też ważny wymiar ekonomoczny gdyż jest to sposób na tworzenie wzrostu gospodarczego, gdy go tak naprawdę nie ma. Sektor budowlany rośnie jak na drożdżach wraz z liczbą tureckich bilionerów. Gdy jednak popatrzymy na rozwarstwienie społeczne wyraźnie zobaczymy kolejny koszt tych projektów - rosnącą grupę zubożałych robotników, którzy w warunkach zagrożenia życia budują "nowoczesność" i wypracowują tzw. wzrost gospodarczy. Prawda jest taka, że HDI drgnął od 1980 niewiele więcej niż światowa średnia. PKB nawet per capita może sobie w takim razie rosnąć ile chce, ale dopóki nie przekłada się to na jakość życia, to po co komu taki "wzrost"? W rankingu HDI Turcja jest na miejscu 90tym a taka Bułgaria o znacznie niższym dochodzie per capita na 57...

I już na koniec – 29 października ma być uroczyste otwarcie Marmaray – podwodnej kolejki łączącej historyczny Stambuł z Anatolią. Problem polega na tym, że prace nie zostały całkiem skończone i zdaniem inżynierów i architektów obecny stan Marmaray stanowi zagrożenie dla podróżnych. Pomijając zresztą ten „drobiazg” pomysł budowy podwodnego kanału wzdłuż wybrzeża ponoć z perspektywy geologów był co najmniej niefortunny z racji aktywności sejsmicznej Stambułu. 






[1] Tutaj odnoszę się do wypowiedzi premiera z bodajże wtorku, gdy porównał drogę do cywilizacji. Dosłownie powiedział „droga to cywilizacja”. Zapewnił też, że na drodze nie stanie u nawet meczet i jeżeli trzeba będzie to zburzą nawet stary meczet żeby zrobić miejsca dla drogi, bo toż cywilizacja. Ciekawe, że po raz pierwszy za mojej kadencji nad Bosforem pro-rządowe gadzinówki nie zacytowały premiera na okoliczność obietnicy wyburzania meczetów. 

czwartek, 24 października 2013

Wan 2.0

23 października 2011 trzęsienie ziemi w Wan[1] o sile 7,2 w skali Richtera zmiotło z powierzchni ziemi ok. 6 tys domów grzebiąc w gruzach 644 osoby i raniąc ponad 4 tys. Gdy spod gruzów wydobyto już wszystkie ciała okazało się, że dziesiątki tysięcy ludzi nie może wrócić do domów bo albo się zupełnie zawaliły albo nie nadawały do zamieszkania. W kontenerowych obozach, których było 34, zamieszkało 175 tys. ludzi.

Dzisiaj w Wan i okolicznych miasteczkach ci, którzy przeżyli prowadzą strajk głodowy. Kolejne obozy przejściowe dołączają do strajku. Dla strajkujących z Wan dzisiaj zaczął się 54-ty dzień głodówki (strajk rozpoczął się 28 sierpnia). To już śmiertelna faza głodówki. Zaczęły się nieodwracalne zmiany w organizmach strajkujących. Nawet jeżeli natychmiast przerwą strajk najprawdopodobniej mogą już nigdy nie wrócić do zdrowia. 

Moim zdaniem wszystko zaczęło się już 23 października 2011. Władze przez pierwsze dni po trzęsieniu odmówiły pomocy międzynarodowej. Z wyj. ekip z Azerbejdżanu i Iranu, które jeszcze w nocy 23go spontanicznie dotarły na miejsce tragedii, innym podziękowano. Buta z jaką władze zapewniały, ze wszystko jest pod kontrolą była niewiarygodna. Podejrzewam, że nie śpieszno im było wyciągać ludzi spod gruzów, bo szczęśliwie się złożyło, że byli to w większości kurdyjscy biedacy. Po kilku dniach, gdy wyciągano już raczej zwłoki zachodnie ekipy zostały wpuszczone do Turcji. Ruszyła kampania zbierania pomocy itd. 

Według danych gubernatora w kontenerach nadal mieszka 255 rodzin i ok. 14 tys. osób nadal w różnoraki sposób ma problemy mieszkaniowe. Bez rozwiązania tego problemu mieszkańcy kontenerowych obozów nie chcą się wyprowadzać. Na ich decyzje o pozostaniu na pewno nie wpływają jakieś komfortowe warunki: 8-10cio osobowe rodziny gnieżdżą się w kontenerze o powierzchni 20-25 m kw. Nie ma możliwości nawet przygotować jedzenia w higienicznych warunkach. Dzieci notorycznie lądują w szpitalu z powodu różnych chorób.

Tymczasem latem tego roku w kilku obozach, w których generalnie zostali ci najbiedniejsi, odcięto prąd i wodę. Z powodu braku adresu mnóstwo dzieci nie mogło pójść do szkoły. Władze są bowiem zdecydowane zlikwidować obozy. Mieszkańcy natomiast, nie mając gdzie iść i w obliczu braku jakiejkolwiek faktycznej pomocy ze strony państwa, chcą zostać w kontenerach. W Wan 150 rodzin znalazło się w takiej sytuacji, z tego ok.10 osób strajkuje a raczej powoli umiera. W tym tygodniu kolejne przejściowe miasteczko przygotowuje się do strajku. Ich też pozbawiono wody i prądu. A zimy w Wan bez prądu lub jakiegokolwiek ogrzewania nie da się przeżyć.

Władze twierdzą, że to maruderzy, których sytuacja finansowa jest doskonała. Ponoć nawet mają jeepy z napędem na 4ry koła. Skoro tak, to dlaczego nie chcą się wyprowadzić z baraków, w których chorują i marzną? Może to w takim razie sport ekstremalny dla bogatych? 

Teoretycznie gubernator obiecał przez 6 miesięcy pokrywać koszty wynajmu mieszkań od TOKI. A co potem? Nie wiadomo. Strajkujący domagają się stałego rozwiązania. Nie chcą wprowadzać się do mieszkań, z których najprawdopodobniej za pół roku zostaną wyrzuceni, bo nie będą w stanie płacić czynszu lub co gorsza kredytu. W międzyczasie dzięki intensywnej "odbudowie" Wan koszty wynajmu znacznie podrożały. Jednocześnie bezrobocie dotyczy większości rodzin.

Strajkujący uważają też, że to państwo ponosi odpowiedzialność za ich tragedię, bo nikt nie kontrolował jakości konstrukcji domów, w których mieszkali przed trzęsieniem ziemi. Mimo od wieków doświadczanej sejsmicznej aktywności regionu nie było żadnego nadzoru nad jakością budynków. W związku z tym państwo, zdaniem strajkujących, ponosi znaczną odpowiedzialność za ich obecną sytuację. Według badań przeprowadzonych tuż po trzęsieniu 72 242 budynki, biura itp. były zniszczone w znacznym stopniu lub się zawaliły. Przebadano w sumie 147 675 domów, biur itd. 

Stąd rozżalenie, że zamiast faktycznie im pomóc wyrzuca się ich na bruk. Oczywiście po publiczny ogólnokrajowym odtrąbieniu pełnego sukcesu w odbudowie Wan. Oczywiście też większość Turków nigdy nie wybierze się do zapyziałego Wan zobaczyć jak „odbudowa” wygląda w praktyce. 

Tutaj link do reportażu z obozów. Wprawdzie po turecku, ale daje obraz warunków mieszkaniowych. http://www.youtube.com/watch?v=SldM3R6E2m4



[1] Przyjęłam kurdyjską pisownię, po turecku Van.

poniedziałek, 21 października 2013

Sieci wywłaszczenia

Wcześniej pisałam trochę o projektach "rewitalizacji" Stambułu. Są teże inne genialne projekty typu trzeci most, trzecie lotnisko i mój ulubiony - Kanał Istanbul, który ma być wykopany do bodajże 2019. Stambuł ma mieć swój Manhattan...

Dzisiaj pisać dużo nie będę. Wklejam tylko link to projektu kilku artystów, którzy w ramach tegorocznego biennale przygotowali "Sieci wywłaszczenia". Są to interaktywne mapy ilustrujące zależności między różnymi projektami miejskimi a ich wykonawcami w relacji do śmierci w miejscach pracy albo np. mapa wywłaszczonych organizacji należących do mniejszości itp.

Prowadzę właśnie "śledztwo" nad powiązaniami kilku najczęściej pojawiających się CEO z AKP. Np. sponsorzy zagranicznej edukacji 4 potomków premiera są jednymi z największych kropek na mapie "Partnerów wywłaszczenia"...Ale o tym za kilka dni....

Link do strony: http://mulksuzlestirme.org/index_en.html

środa, 9 października 2013

Zaawansowana demokracja w paczce



Panie, Panowie oto lekcja zaawansowanej demokracji.


W ubiegłym tygodniu, bodajże 30 wrześnie jaśnie panujący R.T.E. ogłosił długo oczekiwany „pakiet demokratyczny”. Niestety paczka okazała si ę pusta (gra słów z tureckiego, bo paczka i pakiet to jedno słowo ).


Po pierwsze sam fakt, że premier z doradcami za zamkniętymi drzwiami od miesięcy pracował nad owym pakietem reform rzekomo demokratycznych wiele mówi o demokratyczności zmian. Pakietu zresztą by nie było gdyby nie negocjacje z BDP i Apo (Abdullah Öcalan – przywódca PKK ( Partiya Karkerên Kurdistan – Partia Pracujących Kurdystanu)– kurdyjskiej organizacji walczącej w zależności od okresu o samostanowienie narodowe czy też autonomię lub/i prawa kulturowe i polityczne), którzy postawili taki warunek.


Tym samym rząd wedle własnego uznania przygotował zestaw reform – zdaniem Egemena Bağışa (minister ds. integracji z UE. Mistrz słowa. Polecam uwadze jego list do Parlamentu Europejskiego w sprawie protestów w czerwcu: http://www.abgs.gov.tr/index.php?p=49004&l=2) jest to najbardziej rozbudowany pakiet reform w ostatnich dekadach. I żadne państwo się na taki demokratyzujący wysiłek się nie zdobyło w znanej mu historii. Nic też dziwnego, bo przecież w Turcji mamy „zaawansowaną demokrację”. Tak, tak, kilkanaście miesięcy temu Premier ogłosił, że w Turcji osiągnięto zaawansowaną demokrację i wszystko jest już sielankowo. Ale sielanki nigdy dość, władza jest odpowiedzialna i przede wszystkim demokratyczna, więc postanowiła oktrojować więcej demokracji. Będzie jeszcze bardziej zaawansowana.


1.Języki mniejszości

Do tej pory, zgodnie z traktatem lozańskim za mniejszości w Turcji uznawani byli tylko chrześcijanie. Też nie wszyscy, bo Syriaków to nie dotyczyło (bardzo ciekawa grupa – jeden z najstarszych kościołów chrześcijańskich. Oderwali się od Rzymu w V wieku na tle sporów podczas jakiegoś soboru – nie jestem biegłą w kwestiach teologicznych. Grunt, że przetrwali mimo, że bardzo ucierpieli w czasie ludobójstwa Ormian – często byli wypędzani razem z ormiańskimi sąsiadami. Potem w l.90-tych gdy Kurdowie walczyli z armią turecką ich wioski były polem bitwy, więc znów dostali w kość. Obecnie większość chyba mieszka zagranicą).

Kurdowie, Czerkiesi, Tatatarzy, Lazowie i jeszcze kilkanaście grup etnicznych nie miało co liczyć na uznanie swoich praw kulturowych. Kurdowie, jako najliczniejsi (upraszczając) od dekad domagali się uznania kurdyjskiego za drugi język oficjalny. Wraz z wybuchem konfliktu w l.80-tych kurdyjski był zakazany i oficjalnie uznany za dialekt tureckiego (kilku Turków, których znam nadal tak twierdzi. A jak ich pytam, czy są w stanie coś zrozumieć z rozbrajającą szczerością mówią, że nie. Otóż kurdyjski należy do indoeuropejskiej grupy językowej, więc bliżej mu do polskiego niż tureckiego. Tym samym nie może być mowy, że to jakiś zawiły dialekt tureckiego). W okolicach 2008/9 złagodzono politykę wobec kurdyjskiego – można było go używać publicznie, zaczęły powstawać filmy. Turecka telewizja państwowa – TRT, uruchomiła kanał po kurdyjsku. TRT6 stał się oczywiście tubą propagandową rządu adresowaną do Kurdów. Żeby nie było nieporozumień: kurdyjskie, nie-pro-rządowe portale informacyjne bez zmian są blokowane w Turcji.

Po kilku latach zezwolono na kurdyjski jako zajęcia dodatkowe w szkole. W tym roku akademickim miał ruszyć pierwszy uniwersytet z kurdyjskim, jako przedmiotem studiów.

Mimo tych zmian, kurdyjski nadal nie jest de facto uznawany za język równoprawny z tureckim. Np. mimo wielu protestów, strajków – nawet głodowych – nie uznano prawa do posługiwania się kurdyjskim podczas postępowania sądowego. Wielu kurdyjskich działaczy politycznych odmawia mówienia po turecku w sądzie.

Wspaniały pakiet demokratyczny łaskawie zezwala na prowadzenie kampanii politycznych w innych językach niż turecki i zezwala też na otwarcie prywatnych szkół z kurdyjskim. Żart? Nie, niestety nie. Jako Prorok Neoliberalizmu Premier uznał, że prywatne szkoły rozwiążą problem. Nie trzeba wprowadzać żadnych zmian, broń boże uznać czyichkolwiek praw kulturowych. Jak mają pieniądze niech sobie uczą się tego barbarzyńskiego języka – tak należy rozumieć wspaniałomyślny gest rządu. I całe dyskusje o równouprawnieniu, niedyskryminacji, roli państwa w promowaniu dwujęzyczności itd. poszły w las. Pomijając już to, że to farsa, a nie „demokracja” trzeba też pamiętać, że Kurdowie nie należą do finansowej elity kraju czyli prywatnych szkół kurdyjskich szybko nie zobaczymy. Ale nawet jeśli, to co się stało z prawem do państwowej edukacji gwarantowanym konstytucyjnie?

Ach, zapomniałabym – zalegalizowano litery „w,x,q” – tak, tak, te litery były nielegalne, bo pochodziły z kurdyjskiego. Zawsze mnie to też bawiło, bo moje tureckie papiery od lat zawierały nielegalną literę. Ale to było najwidoczniej polskie „w” a nie kurdyjskie….

Najzabawniejsze, że pomimo iż ta „reforma” jest co najmniej kulawa doprowadziła do czkawki nacjonalistów z MHP (Partia Ruchu Narodowego), którzy upatrują się w tym próby podzielenia kraju.


2. Próg wyborczy

W Turcji obowiązuje wysoki próg wyborczy – 10%. To, w połączeniu ze sposobem przeliczana głosów, który faworyzuje zwycięzców, sprawia, że scena polityczna jest do znudzenia stabilna – taki był cel progu. Kurdowie też nie mają dzięki temu za wiele do powiedzenia – to też jeden z powodów dla tak wysokiego progu.

W ramach pakietu premier wyraził gotowość do negocjacji tej kwestii i obniżenia do 3 lub 5% lub wprowadzenia okręgów jednomandatowych. Opozycja przyjęła tą propozycję bardzo entuzjastycznie.


3. Dyskryminacja

Kodeks karny ma zostać uzupełniony o paragraf zakazujący dyskryminacji ze względu na „styl życia”. Cokolwiek to znaczy. Mowy nienawiści chyba nie planują kryminalizować.


4. Chusty

Do tej pory chusty teoretycznie zakazane były we wszystkich miejscach publicznych. Nominowani przez AKP rektorzy przymykali jednak oko na studentki w chustach. Teraz, z wyj., wojska i sędzin, kobiety pracujące w sektorze publicznym będą mogły nosić chustę.

Na marginesie dziś wyrzucona z pracy została prezenterka, która pokazała za dużo dekoltu. Wczoraj rzecznik AKP Hüseyin Çelik wypowiedział się negatywnie o jej ubiorze (wprawdzie nie podał jej imienia) a dzisiaj dostała wypowiedzenie. Dekolt do wglądu: http://www.hurriyet.com.tr/gundem/24869597.asp


5. Alewici

Już od dłuższego czasu alewici czekają na formalne uznanie jako mniejszość religijna. Chętnie bowiem wypisaliby dzieci z lekcji islamu sunnickiego w szkole. Albo wymazaliby „islam” z dowodów osobistych itp. Muszą się za to zadowolić zmianą nazwy uniwersytetu w Kapadocji z Universytetu Nevşehir na Uniwersytet im. Hacı Bektaşi Veli.

Z tymi nazwami to też już nie pierwszy raz – trzeci most w Stambule miał być nazwany imieniem sułtana, który wymordował kilka tysięcy alewitów. Ale łaskawie postanowiono jednak zmienić nazwę.


6. Prawo o zgromadzeniach


W pakiecie mowa jest o przypisywaniu policyjnych obserwatorów po cywilnemu. Dozwolony czas demonstracji ma się też wydłużyć –teraz można do zachodu słońca.

Poza pakietem jednak pojawił się lepszy pomysł. Otóż w parlamencie czeka projekt ustawy pozwalający policji prewencyjnie aresztować osoby podejrzewane o chęć zorganizowania demonstracji. To dopiero zaawansowana demokracja!


7. Syriacy

Syriakom zostanie zwrócony klasztor Mor Gabriel.


8. Przysięga

„Jestem Turkiem. Jestem uczciwy i pracowity. Moje zasady to ochrona młodszych, szacunek dla starszych, miłość do ojczyzny i narodu większa niż samego siebie. Moim ideałem jest wzrastać, stawać się lepszym. Hej, wielki Ataturku! Przysięgam bez ustanku podążać wyznaczoną przez ciebie drogą, ku wskazanym celom. Moje istnienie jest prezentem dla tureckiego istnienia. Jakże szczęśliwy jest ten, kto mówi ‘jestem Turkiem’”.[1]

Taką przysięga każdego poniedziałkowego poranka dzieci zaczynały tydzień. Tymi też słowami żegnały się w piątek ze szkołą. Nie muszę chyba poddawać szczególnej analizie tej przysięgi, bo od razu wiadomo co z nią jest nie tak: w s z y s t k o.

Tego już nie będzie. MHP zapłakało nad starą dobrą, szowinistyczną przysięgą.


9. Partie

Wprowadzone ma być finansowanie partii z budżetu państwa – nie znam szczegółów.

10. Nazwy wsi

Przywrócone mają być orginalne nazwy miast i wsi w Anatolii. Znaczy się nie-tureckie nazwy.


Zmian w pakiecie było jeszcze kilka – nie wszystkie są smakowite i nie wszystkie są jasne. Teraz o tym, czego nie ma w paczce:


  • Praw mniejszości uznawanych bez wyjątku – czyli zgodnie z normami międzynarodowymi.

  • Zmian w prawie karnym i „prawie do walki z terroryzmem” - obecne zapisy pozwalają na więzienie dziennikarzy, studentów i aktywistów pod zarzutami działalności terrorystycznej. W Turcji jest więcej dziennikarzy w więzieniach niż w Chinach. Podobnie Turcja ma najwięcej terrorystów w więzieniach. To dzięki tak wspaniale skonstruowanemu prawu i kreatywnym prokuratorom, którzy nawet studentów domagających się bezpłatnej edukacji sklasyfikowali jako terrorystów i w rezultacie odsiadują 6ścio letni wyrok. Takich przykładów są setki. 


Pewne kwestie nie wymagają też rozwiązywania, bo de facto nie istnieją. Tak np. chusty już nikogo nie dziwią – stały się elementem codzienności. Klasztor Mor Gabriel został wywalczony w sądzie – nie ma czego oddawać. Można by za to Grekom pozwolić otworzyć seminarium….

Nie ma też nic o ukróceniu samowoli i bestialstwa policji…

Tak w skrócie wygląda zaawansowana turecka demokracja ulepszona oktrojowanym pakietem demokratycznym.


Kampanię wyborczą uważam za otwartą, bo innemu celowi ta żałosna farsa nie mogła służyć.





[1] Türküm, doğruyum, çalışkanım.
İlkem; küçüklerimi korumak,
büyüklerimi saymak,
yurdumu, milletimi özümden çok sevmektir.
Ülküm; yükselmek, ileri gitmektir.
Ey büyük Atatürk!
Açtığın yolda, gösterdiğin hedefe, hiç durmadan yürüyeceğime and içerim.
Varlığım, Türk varlığına armağan olsun.
Ne mutlu Türküm diyene!