piątek, 22 sierpnia 2014

BMW

Minęły już prawie dwa tygodnie od zwycięstwa RTE w wyborach prezydenckich, ale klej, którym przywierał do stołka jest silny. Jedna ze stacji miała problem z tym faktem, i w którymś z wydań wiadomości napisy głosiły, że premier i prezydent RTE wziął udział w jakiejś tam uroczystości. Jego zwolennicy od lat byli przekonani o jego nieomylności graniczącej z boskością, a teraz słowo ciałem się stało i RTE występuje w dwóch osobach. Pierwszą poważniejszą decyzją prezydenta-elekta (jako osoba wątpiąca w boskość RTE będę się posługiwać tym terminem ), było nadanie imienia trzeciemu lotnisku, którego budowa ruszyła w stambulskich lasach…Nawiązując do JFK nowe lotnisko będzie mieć nazwę RTE. Skoro jest już uniwersytet w Rize jego imienia oraz ryby to czemu nie lotnisko, prawda? Z tymi rybami to żaden żart, bo profesor wydziału wodnego czy jak tam to zwał, odkrył trzy gatunki ryb i nazwał je na cześć RTE (Alburnoides recepi'), jego żony Emine ('Alburnoides emineae) i jeszcze prezydenta A.Gula ('Alburnoides velioglui'). 

Wracając do kleju i stołka. Otóż wczoraj najwspanialszy ze wspaniałych ogłosił swojego następcę w fotelu premiera i lidera partii: będzie nim dotychczasowy minister spraw zagranicznych Ahmet Davutoglu. Davutoglu spełnia najważniejsze kryterium z perspektywy RTE: nie jest zagrożeniem, ot taki BMW (Bierny, Mierny, ale Wierny). Oderwany od kariery akademickiej wraz z powierzeniem mu roli doradcy a potem teki szefa MSZ w 2009 roku, Davutoglu pozbawiony jest własnego zaplecza politycznego. To RTE go znalazł i posadził na świeczniku. 

Wkładem przyszłego premiera w politykę zagraniczną Turcji była doktryna „zero problemów” z sąsiadami. Z doktryny poza ładnym sloganem nic nie zostało, bo stosunki Turcji z Egiptem, Izraelem, Syrią, Irakiem i Cyprem dalekie są od „zera problemów.” Chyba, że za sąsiada uznamy Islamski Kalifat proklamowany przez ISIS, to wtedy będziemy dysponować jednym przykładem sukcesu doktryny. Bowiem zaledwie tydzień temu, Davutoglu wił się jak wąż żeby nie potępić ISIS i nie nazwać ich terrorystami (OK, wiem, że z ta etykietką są kłopoty, ale chodzi o to, że jako szef MSZ nie zajął jasnego stanowiska wobec raczej bezspornego barbarzyństwa dżihadystów). Szukał raczej winnych wśród alewitów i szyitów, którzy mieli wygenerować złość dżihadystów. Miło, że ktoś zdobywa się na wysiłek i psychologizuje bojowników. Rozumiem też, że ministrowi z trudem może przychodzić , potępienie działalności Kalifatu, bo po jego stronie walczy sporo tureckich sunnickich ochotników. No i jako skrytemu miłośnikowi Bractwa Muzułmańskiego też nie wypada potępiać ideologicznych kuzynów. 

Żeby nie było niejasności: RTE nie odchodzi w cień, po prostu zmienia pałac na większy, bo rządzić będzie dalej, tak jak profetycznie pokazał dziennik telewizyjny: występować będzie w dwóch osobach.

czwartek, 21 sierpnia 2014

O tureckiej gościnności

Turcy lubią chlubić się swoją gościnnością. Bywa doprawdy oszałamiająca: na granicy ubezwłasnowolnienia gościa. Przyznam, że bywa to miłe, gdy ktoś częstuje np. zimnym arbuzem w upalny dzień. Niestety okazuje się, że ta gościnność to raczej slogan z turystycznych broszur albo przeznaczona jest dla swoich i ewentualnie białych ludzi.

Od kilku tygodni coraz częściej czytam o atakach czy próbach linczu syryjskich uchodźców. Fakt, jest ich sporo, bo ok. 1,4 mln. , ale to jeszcze nie powód żeby się na nich rzucać z nożami, prętami i maczetami.
Schemat jest zazwyczaj podobny. Syryjczyk źle spojrzy, źle się odezwie albo zrobi coś innego, co w wydaniu Turka nie spotkałoby się z żadną reakcją. W Gaziantepie kierowca samochodu na syryjskich rejestracjach potrącił kobietę z dzieckiem. Są w dobrym stanie, ale policja musiała ratować kierowcę z rąk tłumu. Tego dnia kilka innych samochodów z syryjskimi tablicami zostało zaatakowanych a zwieńczeniem dnia był przemarsz tubylców przez dzielnicę zamieszkaną przez Syryjczyków z hasłami „Turcja jest nasza.” Zaatakowano też mieszkania. W Dilok Syryjczycy zabili właściciela mieszkania, które wynajmowali. Po kilku dniach starć okazało się, że zabójstwo to miało związek z gwałtem syryjskiej kobiety. Takich historii jest więcej.

Mazlumder, islamska organizacja praw człowieka, opublikowała wstrząsający raport nt. sytuacji kobiet. 75% uchodźców w Turcji to kobiety i dzieci, które często narażone są na przemoc seksualną. Przy granicy z Syrią rozwija się intratny biznes handlu kobietami. Zainteresowany składa listę życzeń a pośrednicy szukają kandydatki, po okazaniu, jeżeli nabywcy towar odpowiada dochodzi do transakcji. Pośrednik zarabia ok. 500TL czyli z 160-170 Euro. Bardzo często kupowane kobiety zostają drugą lub trzecią żoną nabywcy. Biorą ślub przed imamem, więc kobieta nie nabywa żadnych praw. Szerzy się też prostytucja.
Przemoc nie jest bynajmniej jedynym zmartwieniem uchodźców. Dwie trzecie mieszka poza 22 obozami przygotowanymi przez rząd. Rozrzuceni są po 9 największych miastach Turcji, gdzie próbują przetrwać mimo braku niemalże jakiejkolwiek pomocy. Stają się tym samym łakomym kąskiem dla różnego rodzaju gnid. I tak mieszkania, których prawie nikt by nie wynajął w Stambule nagle osiągają dramatycznie wysokie czynsze. Słyszałam o czynszach w naprawdę odległych i raczej zrujnowanych dzielnicach, które osiągały wysokość czynszu w nowiutkich, świecących mieszkaniach w renomowanych okolicach. Nagminne jest też podwyższanie czynszu z dnia na dzień i grożenie eksmisją.

Pracy nie ma, a jak jest, to bardzo nisko płatna.  Syryjczycy, którzy z desperacji godzą się na głodowe stawki stają się obiektem nienawiści tubylczych robotników, którzy i tak już pracowali za marne pieniądze. Teraz biedacy konkurują z biedakami o pracę a biznesmeni zacierają ręce. Spowalniające stambulskie wielkie budowy mają fantastyczną okazję do obniżenia kosztów robocizny. Bo nie dość, że można płacić mało a za ubezpieczeni płacić nie trzeba, to i tak się nikomu nie poskarżą na wyzysk, bo przecież nie mają pozwolenia na pracę.  

Ci, którym nie uda się znaleźć dachu nad głową koczują w parkach lub rozbijają namioty na obrzeżach miast. Stambulscy życzliwi sąsiedzi wielokrotnie składali zażalenia do władz, które nasyłały policję, by usunęła koczujących a namioty spaliła. Na początku sierpnia przeprowadzono wreszcie skoordynowaną czystkę zbierając wszystkich bezdomnych uchodźców celem wywiezienia do obozów przy granicy. A warunki w tych obozach są tak straszne, że ludzie wolą żyć w parku niż tam zamieszkać.

Wielu uchodźców boi się wychodzić na ulicę. Szerzy się paranoiczna obawa o bezpieczeństwo. Wczoraj słyszałam, że przy granicy Turcy kogoś powiesili. W prasie nie znalazłam żadnej wzmianki. Może to prawda, a może plotka? Przerażające jest to, że taka plotka może być zapłonem kolejnych starć…a rząd udaje, że nic się nie dzieje i uchodźcom jest dobrze. Tymczasem od lat wspierane przez Ankarę ISIL terroryzuje Irak i kolejne tysiące uchodźców docierają do Turcji…