poniedziałek, 9 września 2013

Kolejny weekend nad Bosforem



Kolejny weekend nad Bosforem, kiedy nie można było zdecydować się co jest ważniejsze: starcie policji ze studentami w Ankarze, decyzja o tym kto będzie gościć Igrzyska 2020, protest przeciwko polityce asymilacji alewitów (bardzo często Kurdów) przez budowę meczetu i cemevi (alewickiego domu modlitwy) na jednym placu budowy za pieniądze Fethullaha Gülena (guru jednej z większych i bardziej wpływowych sekt) czy może obóz zorganizowany w pobliżu tego co onegdaj było lasem a teraz jest rozjechanym buldożerami placem pod budowę trzeciego mostu. No zapomniałabym – przez cały weekend park Gezi w centrum Stambułu był zamknięty – tak na wszelki wypadek, gdyby ktoś chciał „wykorzystać park do nielegalnej agitacji”. Tak naprawdę nie wiem, jaki jest oficjalny powód, ale wyobrażam sobie, że równie bezpodstawny i niedemokratyczny.


Ankara. ODTU to od lat ośrodek akademicki o raczej lewicującej proweniencji. I chociaż lewicowość w Turcji często utożsamiana jest z kemalistowskim sekularo-faszyzmem, jest to uniwersytet, którzy przyjął studentki noszące chustę w czasach, gdy inne uniwersytety na to nie pozwalały w imię światopoglądowej neutralności państwa. W piątek na teren kampusu (kampus mieści się na wzgórzu, dojechać można tylko małym autobusem a przy bramie ochrona dokładnie sprawdza legitymacje studenckie wysadzając „obcych”) dostali się przedstawiciele sekty Fethullaha Gülena i zachęcali pierwszorocznych studentów do zakwaterowania w akademikach prowadzonych przez wspólnotę. Akademiki te słyną z segregacji płciowej, dyscypliny i religijnej indoktrynacji, oprócz niewątpliwego wsparcia materialnego dla ubogich studentów. W czasie „rekrutacji” to akademików członkowie wspólnoty sugerowali, że w uniwersyteckich akademikach szerzy się prostytucja, aborcje i inne niemoralne okropieństwa – tak twierdzą studenci ODTU, którzy z na prędce przygotowanymi sloganami próbowali napiętnować i zniechęcić agitatorów. Zostało to przedstawione jako atak na studentki noszące chusty. Istotnie, kobiety, które zachęcać miały do fethullahowych akademików miały zakryte głowy. Zawrzało. Premier znów mówił o „ataku na moje zachuszczone dziewczyny”. Nota bene zaimek „moje” w odniesieniu do kobiet noszących chustę pojawia się w retoryce premiera bardzo często. Zaraz obok „mojej policji”.


Równolegle od kilkunastu dni prowadzone było czuwanie na terenie kampusu uniwersytetu. Cel? Podobny do tego z parku Gezi: uchronić drzewa i zielony kampus od drogi szybkiego ruchu jaka ma połączyć Ankarę z Konyą. W piątek wczesnym rankiem buldożery w eskorcie specjalnych oddziałów policji wtargnęły na teren kampusu i doszło do starcia między studentami i mieszkańcami pobliskiej dzielnicy a policją. Tradycyjnie już użyto przemocy i dużej ilości gazu a aresztowań dokonał Wydział do Walki z Terroryzmem(!). Podobnie jak w maju w parku Gezi, studenci nie stanowili zagrożenia dla uzbrojonych oddziałów policji. Na miejscu pojawili się parlamentarzyści, przedstawiciele Rady Architektów. Fakt, że kwestia budowy drogi i wiaduktu jest w sądzie i na chwilę obecną budowa jest nielegalna nie miały znaczenia. W okolicach południa starcia mieszkańców i studentów nabrały na sile i trwają do dziś (niedziela wieczór).


Pojawia się pytanie czy wkroczenie policji, która zdominowana jest przez zwolenników Fethullaha Gülena, nie było aktem zemsty za niegościnne przyjęcie agitatorów wspólnoty kilka dni wcześniej? Innym pytaniem, które się wszystkim nasuwa, to dlaczego budowa drogi, która oznacza wycięcie tysięcy drzew jest ważniejsza niż budowa metra – którego prezydent miasta od 1994 roku, Melih Gökçek, nie był w stanie rozbudować nawet o jedną stację w ostatniej dekadzie. Tymczasem buldożery w eskorcie policji wkraczają na teren kampusu. Kolejna sprawa, że jeszcze kilka lat temu wejście policji na teren kampusu nie było kwestią aż tak oczywistą, jak jest to teraz, gdy wszyscy rektorzy nominowani są przez rząd (oczywiście nie bezpośrednio, ale za pośrednictwem Komisji ds. Szkolnictwa Wyższego). Czy może jest to rzeczywiście próba złamania oporu studentów jednego z najbardziej aktywnych ideologicznie uniwersytetów? Zanim na dobre zacznie się rok akademicki?


Będąc w Ankarze nie można zapomnieć o innej dzielnicy, która też w chwili, gdy to piszę tonie w morzu gazu. Na niedzielę zaplanowana była uroczystość wmurowania kamienia węgielnego pod budowę meczetu (dla sunnitów) i cemevi (dla alewitów), które finansowane przez ruch Fetullaha Gülena miały stanąć na jednym placu budowy. A skąd te protesty? W odróżnieniu od sunnitów alewici nie mają m.in. dostępu do rządowych funduszy na budowę swoich domów modlitw, nie mają możliwości nie uczęszczania na lekcje religii w szkołach. Przejawy dyskryminacji na tym się nie kończą, a najbardziej dobitnym przykładem nienawiści religijnej było podpalenie hotelu w lipcu 1993 roku, w którym przy okazji konferencji przebywali alewiccy intelektualiści. W wyniku pożaru 35 osób zmarło. Sprawcy do tej pory nie zostali ukarani a ich obrońcy zrobili kariery w strukturach obecnie rządzącej AKP. W tym kontekście, gdy jeden z najbardziej wpływowych przywódców sunnickiego ruchu religijnego oferuje zbudować cemevi, kontrowersje z racji obaw o próbę asymilacji były przewidywalne. Dodatkowo w połączeniu z właściwie już historyczną wrogością między alewitami a policją starcia były nieuniknione. Na marginesie dodam, że wielu alewitów to Kurdowie, którzy nie mają pozytywnych doświadczeń z policją.


Zarówno w przypadku protestu studentów i alewitów policja użyła nieproporcjonalnej siły, znów biorąc ludzi za cel przy strzelaniu ładunkami z gazem. Brat zamordowanego przez policjanta Ethema Sarısülüka, Cem, został w niedzielę ranny od gazowego ładunku. Nie jestem w stanie ustalić dokładnej liczby osób zatrzymanych lub hospitalizowanych. Z moich szacunków wynika, ze przynajmniej 50 osób zostało zatrzymanych w ciągu ostatnich 3 dni.


Jednocześnie w kilku miastach Turcji doszło do marszów solidarności z Ankarą. Za każdym razem policja próbowała uniemożliwić zgromadzenia stosując brutalne środki w celu rozproszenia tłumów. W czasie, gdy w Buenos Aires decydowano który kraj ma gościć Igrzyska Olimpijskie 2020 policja strzelała do ludzi ładunkami z gazem w kilku najważniejszych miastach Turcji.


No właśnie, Igrzyska. Po raz piąty Turcja nie zakwalifikowała się jako gospodarz. Minister ds. Unii Europejskiej Egemen Bağış zapowiedział, że jeżeli Turcja nie zdobędzie nominacji to będzie to wina demonstrantów z parku Gezi. Melih Gökçek z kolei nazwał ich zdrajcami. Czy to oznacza, że teraz zacznie się polowanie na winnych? Niewątpliwie rozpieszczony sektor budowlany stracił wymówkę do realizacji wielkich inwestycji kosztem np. uboższych mieszkańców Stambułu czy też nielicznych oaz zieleni. A wszystko to odbywa się w cieniu możliwej wojny w Syrii z udziałem Turcji…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz