Urodzić się alewitą w Turcji to naprawdę pech. Już chyba
lepiej Ormianinem. Wczoraj minął kolejny miesiąc od śmierci Berkina i
kilkunastu członków Dev-Genç- Rewolucyjnej Młodzieży zorganizowało protest. Policja
oczywiście zaatakowała z typową dla siebie zawziętością. Demonstranci rzucili jakimś
rachitycznym mołotowem w wóz opancerzony. W odpowiedzi policja otworzyła ogień.
Zginął uczestnik uroczystości żałobnych w pobliskim cemevi (alewicki
odpowiednik sunnickich meczetów). Strzelano
bowiem na oślep. Potem od nadmiaru gazu ekipy ratunkowe nie mogły dostać się do
rannego Uğura Kurta. Zmarł kilka godzin później w szpitalu. Choć policja
terroryzuje Okmeydanı nieustannie
od czerwca, kiedy to właśnie postrzelili Berkina, to teraz doszło to
niewyobrażalnej eskalacji. W nocy ranna została kolejna osoba – mężczyzna w
średnim wieku postrzelony w oko. Czekał na pomoc 40 minut, bo był tuż za linią
policji i nie pozwolili wezwać karetki. Zmarł dziś rano. Nie ustalono jeszcze
jego tożsamości.
Przerażające są, wspominane przeze mnie już wielokrotnie,
podwójne standardy. W innych, nie-alewickich dzielnicach policja tak łatwo nie
używa ostrej amunicji. Gdy wkraczają natomiast w rejony zamieszkane przez alewitów
biegają po ulicach jak po planie filmu akcji z Bondem. Broni nawet nie chowają w
kabury a wpychają za paski od spodni. Takie policyjne chojraki.
Wczoraj też brat prezydenta stambulskiej sekcji Cz erwonego Półksiężyca, İlhami Yıldırm, ładnie wszytko podsumował: „Ya bu ülkede eşşek gibi sessizce yaşayacaksınız ya da defolup gideceksiniz!” czyli: „Albo zostaniecie w tym kraju i będziecie cicho jak osły, albo wypierdalajcie stąd!”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz