Turcy lubią chlubić się swoją gościnnością. Bywa doprawdy
oszałamiająca: na granicy ubezwłasnowolnienia gościa. Przyznam, że bywa to
miłe, gdy ktoś częstuje np. zimnym arbuzem w upalny dzień. Niestety okazuje
się, że ta gościnność to raczej slogan z turystycznych broszur albo przeznaczona
jest dla swoich i ewentualnie białych ludzi.
Od kilku tygodni coraz częściej czytam o atakach czy próbach
linczu syryjskich uchodźców. Fakt, jest ich sporo, bo ok. 1,4 mln. , ale to
jeszcze nie powód żeby się na nich rzucać z nożami, prętami i maczetami.
Schemat jest zazwyczaj podobny. Syryjczyk źle spojrzy, źle się
odezwie albo zrobi coś innego, co w wydaniu Turka nie spotkałoby się z żadną
reakcją. W Gaziantepie kierowca samochodu na syryjskich rejestracjach potrącił
kobietę z dzieckiem. Są w dobrym stanie, ale policja musiała ratować kierowcę z
rąk tłumu. Tego dnia kilka innych samochodów z syryjskimi tablicami zostało
zaatakowanych a zwieńczeniem dnia był przemarsz tubylców przez dzielnicę
zamieszkaną przez Syryjczyków z hasłami „Turcja jest nasza.” Zaatakowano też
mieszkania. W Dilok Syryjczycy zabili właściciela mieszkania, które wynajmowali.
Po kilku dniach starć okazało się, że zabójstwo to miało związek z gwałtem syryjskiej
kobiety. Takich historii jest więcej.
Mazlumder, islamska organizacja praw człowieka, opublikowała
wstrząsający raport nt. sytuacji kobiet. 75% uchodźców w Turcji to kobiety i
dzieci, które często narażone są na przemoc seksualną. Przy granicy z Syrią
rozwija się intratny biznes handlu kobietami. Zainteresowany składa listę życzeń
a pośrednicy szukają kandydatki, po okazaniu, jeżeli nabywcy towar odpowiada
dochodzi do transakcji. Pośrednik zarabia ok. 500TL czyli z 160-170 Euro. Bardzo
często kupowane kobiety zostają drugą lub trzecią żoną nabywcy. Biorą ślub
przed imamem, więc kobieta nie nabywa żadnych praw. Szerzy się też prostytucja.
Przemoc nie jest bynajmniej jedynym zmartwieniem uchodźców. Dwie
trzecie mieszka poza 22 obozami przygotowanymi przez rząd. Rozrzuceni są po 9
największych miastach Turcji, gdzie próbują przetrwać mimo braku niemalże
jakiejkolwiek pomocy. Stają się tym samym łakomym kąskiem dla różnego rodzaju
gnid. I tak mieszkania, których prawie nikt by nie wynajął w Stambule nagle osiągają
dramatycznie wysokie czynsze. Słyszałam o czynszach w naprawdę odległych i
raczej zrujnowanych dzielnicach, które osiągały wysokość czynszu w nowiutkich, świecących
mieszkaniach w renomowanych okolicach. Nagminne jest też podwyższanie czynszu z
dnia na dzień i grożenie eksmisją.
Pracy nie ma, a jak jest, to bardzo nisko płatna. Syryjczycy, którzy z desperacji godzą się na
głodowe stawki stają się obiektem nienawiści tubylczych robotników, którzy i
tak już pracowali za marne pieniądze. Teraz biedacy konkurują z biedakami o pracę
a biznesmeni zacierają ręce. Spowalniające stambulskie wielkie budowy mają
fantastyczną okazję do obniżenia kosztów robocizny. Bo nie dość, że można
płacić mało a za ubezpieczeni płacić nie trzeba, to i tak się nikomu nie
poskarżą na wyzysk, bo przecież nie mają pozwolenia na pracę.
Ci, którym nie uda się znaleźć dachu nad głową koczują w
parkach lub rozbijają namioty na obrzeżach miast. Stambulscy życzliwi sąsiedzi
wielokrotnie składali zażalenia do władz, które nasyłały policję, by usunęła
koczujących a namioty spaliła. Na początku sierpnia przeprowadzono wreszcie
skoordynowaną czystkę zbierając wszystkich bezdomnych uchodźców celem
wywiezienia do obozów przy granicy. A warunki w tych obozach są tak straszne,
że ludzie wolą żyć w parku niż tam zamieszkać.
Wielu uchodźców boi się wychodzić na ulicę. Szerzy się paranoiczna
obawa o bezpieczeństwo. Wczoraj słyszałam, że przy granicy Turcy kogoś
powiesili. W prasie nie znalazłam żadnej wzmianki. Może to prawda, a może
plotka? Przerażające jest to, że taka plotka może być zapłonem kolejnych starć…a
rząd udaje, że nic się nie dzieje i uchodźcom jest dobrze. Tymczasem od lat
wspierane przez Ankarę ISIL terroryzuje Irak i kolejne tysiące uchodźców
docierają do Turcji…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz