poniedziałek, 8 września 2014

Wojny budowlane



Do 1270 robotników, którzy do września br. zginęli w pracy w Turcji, w sobotę dołączyło kolejnych 10-ciu. Wieczorem, ok. 19:45, czyli godzinę i 45 minut po zakończeniu zmiany, z 32-go piętra runęła winda zabijając znajdujących się w środku robotników. Na plac budowy natychmiast przyjechało więcej policji niż ekip ratunkowych, bo ratować nie było już kogo, gdyż wszyscy zmarli na miejscu. Policja też nie przyjechała po to by wszcząć dochodzenie, chyba, że odziały do zwalczania zamieszek nagle zostały oddelegowane do prac dochodzeniowych.

Nie był to pierwszy taki wypadek na tej budowie, która znajduje się na terenie byłego stadionu Ali Sami Yen w centrum Miecidiyekoy. Miesiąc temu ta sama winda spadła z 2-go piętra, ale jeden robotnik, który był w środku przeżył gdyż zadziałał spadochron. O wypadku poinformowano przedstawicieli firmy, ale nikt się tym nie przejął. Grozę wzbudza fakt, że od kilku tygodni nie działały poprawnie hamulce w tej windzie i jedynym sposobem na jej zatrzymanie, gdy nabierała niebezpiecznej prędkości, było uruchomienie hamulca awaryjnego i kołysanie kabiną by zatrzymać windę. . Na dwie godziny przed wypadkiem winda się zacięła, lecz zamiast ją zamknąć i wezwać odpowiednią ekipę, kazano elektrykom ją uruchomić. O 17:00, doświadczonego operatora windy zmienił nowy pracownik Hidir Ali Genc. Na budowie był od 5-ciu dni, a windę obsługiwał od 3. Najwidoczniej nie posłuchał starszego kolegi, który tłumaczył mu, że aby zatrzymać windę trzeba użyć hamulca bezpieczeństwa. Nie zrobił tego i zginął z pozostałymi robotnikami. Hidir Ali nie był profesjonalnym budowlańcem - był studentem drugiego roku na Wydziale Finansów w Tunceli. Pracował by zarobić na studia - nota bene teoretycznie bezpłatne, ale z racji braku stypendiów socjalnych niedostępne dla wielu młodych ludzi. 

Policja zatrzymała 8 osób w związku z wypadkiem, lub jak mówią robotnicy, morderstwami, lecz już zostali zwolnieni. Tymczasem ci, którzy chcieli rozmawiać z mediami o katastrofalnej sytuacji na budowie, są zastraszani a część przeniesiono na inne budowy albo w ogóle odesłano do miejscowości, z których pochodzą. Właściciele budowy za wszelką cenę chcą ukryć okropne warunki pracy, na placu budowy jednych z bardziej luksusowych wieżowców w mieście. Oprócz kompletnego braku troski o bezpieczeństwo pracy, warunki, w jakich mieszkali robotnicy są również przerażające co widać ze zdjęć tutaj : http://www.sendika.org/2014/09/torun-insaat-toplama-kampi-hapishaneden-beter-isci-koguslari/

Sobotni wypadek nie był też pierwszym śmiertelnym wypadkiem na budowie Torun Center. W kwietniu zginął 19-sto letni Erdogan Polat. Za jego śmierć firma zapłaciła 5,600 TL kary. Bez komentarza. Tymczasem Torunlar GYO w pierwszej połowie 2014 roku odnotował wzrost zysków o 965% w porównaniu do pierwszego półrocza 2013 i wynosiły one 271 mln TL. 

W niedzielę właściciel budowy Aziz Torun, kolega prezydenta RTE ze szkolnej ławki, na konferencji prasowej w pięciogwiazdkowym hotelu stwierdził, że mimo szkoleń robotnicy nie wykazują wrażliwości i nie dbają o bezpieczeństwo, więc wypadki na budowach się zdarzają i to chleb powszedni w tym sektorze. Brzmi znajomo? Powinno, bo niemalże dokładnie to samo powiedział RTE w maju, gdy w Somie zginęło 301 górników. W tym czasie wznowiono prace a w Miecidiyekoy zaczęły zbierać się tłumy związkowców i członków różnych organizacji socjalistyczno-rewolucyjnych. 

„Mordercą robotników jest Tayyip - miliarder”, „Kapitał rośnie, robotnicy umierają”, „AKP – złodzieje i mordercy” i wiele innych sloganów skandowało kilka tysięcy osób zgromadzonych w niedzielę popołudniu w proteście przeciwko AKP i rządowi, które wspierają system, w którym nagminnie giną robotnicy. Odkąd AKP doszło do władzy gwałtownie wzrosła liczba wypadków w pracy. W 2012 878 robotników zginęło podczas pracy, w 2013 1235 a do końca sierpnia br. 1270. Do tego dochodzą jeszcze niedoszacowane dane dotyczące wypadków, które nie są śmiertelne. A tych, w zależności od źródła jest od kilkudziesięciu tysięcy do 700 tys. rocznie. Ministerstwo Pracy szacuje, że w sektorze budowlanym i drogowym pracuje ok. 1,2 mln ludzi. Natomiast w systemie ubezpieczeń społecznych zarejestrowanych jest 42 tysiące. Stąd też wynika problem faktycznego oszacowania liczby wypadków w pracy i chorób zawodowych. W ostatnich latach szalona prywatyzacja państwowych przedsiębiorstw lub outsourcing pracowników sprawił, że większość wypadków śmiertelnych ma miejsce w firmach podwykonawczych. 

Od soboty wieczór policja rozbiła obóz wokół placu budowy a w niedzielę od rana nad Miecidiyekoy latały policyjne helikoptery. Demonstranci, którzy chcieli przejść pod wejście na budowę zostali brutalnie zaatakowani gazem, gumowymi i chemicznymi kulami. Bez skrupułów policyjni bandyci gazowali kawiarnie, w których chowali się nie tyko demonstranci, ale i przechodnie bowiem do ataku gazowego doszło na jednym z najbardziej ruchliwych skrzyżowań, które w niedzielne popołudnie pełne byłe ludzi. Obecni w Miecidieykoy mieli też okazję doświadczyć nowego typu gazu, który oprócz klasycznych objawów gazu pieprzowego, parzył też ciało. Czyli „Nowa Turcja,” która nadeszła wraz z wyborem RTE na prezydenta nadeszła w obłokach nowego gazu bojowego. Zdjęcia tutaj: http://www.sendika.org/2014/09/torun-centera-yuruyenlere-polis-saldirisi-kare-kare/

Premier od razu ogłosił zmarłych robotników „męczennikami” tym samym przyznając się niejako do tego, że rząd do spółki z biznesem prowadzą wojnę z robotnikami. Ofiar jest dużo, ale przy obecnej polityce będzie jeszcze więcej. 


Dzisiaj pracę przerwało kilka tysięcy robotników budowlanych w Halkali w Stambule, domagając się ustąpienia szefów. Blokując jedną z głównych autostrad protestowali przeciwko złym warunkom pracy: opóźnieniom w wypłacaniu wynagrodzeń, braku ubezpieczeń, braku przyzwoitych warunków noclegowo-sanitarnych włącznie z karaluchami w jedzeniu. 









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz